à la Ala: Kobieto! Puchu marny!

poniedziałek, 23 maja 2011

Kobieto! Puchu marny!


Podobno prawdziwe piękno nie ma nic wspólnego z urodą fizyczną, a pochodzi natomiast z wnętrza człowieka. Bardzo zatem dziwi mnie nazywanie kobiet „płcią piękną”, ponieważ to właśnie z ich strony można spodziewać się najobrzydliwszych knowań i podstępnych działań. Specjalnie piszę tutaj w trzeciej osobie, bo jak właśnie stwierdziłyśmy z koleżanką, mamy w tej kwestii więcej z mężczyzn aniżeli z "pięknych" Pań...

Na podstawie wieloletnich badań dr Phyllis Chesler postawiła zatrważającą tezę - Polki są najbardziej agresywnymi kobietami na świecie! I bynajmniej nie chodzi tutaj jedynie o ploteczki przy kawie, ale o codzienne złośliwości i daleko idącą zazdrość, która często prowadzi do okrucieństw i podłości. Polki potrafią czerpać niekłamaną radość z nieszczęścia swoich „koleżanek”, czując przy tym wielką sprawiedliwość, a nie wstydliwe wyrzuty sumienia, które z pewnością byłyby bardziej na miejscu, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że same maczały palce w spiskowaniu. Mówiąc bez ogródek – Polki uwielbiają wbijać rywalkom róż w plecy. I nie ważne czy to z powodu lepszej figury, ciekawszego życia osobistego, większego talentu czy jak to popularnie się mawiało: „bo zupa była za słona”.

„Wspólnota kobiet w ogóle nie istnieje" – twierdzi dosadnie dr Chesler. Kobiety nie czują wobec siebie żadnych zobowiązań, więzi, lojalności czy jedności. Nie potrafią obiektywnie oceniać urody koleżanek, są zawistne i dwulicowe. Mają olbrzymią skłonność obgadywania za plecami, przy jednoczesnej zerowej odwadze cywilnej. Socjologowie twierdzą, że prawdziwą zmorą naszych czasów jest wzajemne podkradanie partnerów. Kobiety robią to ponoć notorycznie i w odróżnieniu od mężczyzn, nie uznają żadnego kodeksu honorowego. Mają na uwadze jedynie własną wygodę i szczęście. Ta sama sytuacja widoczna jest w środowisku służbowym. Managerki robią wszystko, aby utrudnić start Juniorkom, a Juniorki walczą między sobą. Oczywiście walczące lwice potrafią się zjednoczyć, ale przeważnie tylko w obliczu wspólnego wroga.

Skąd w kobietach ta agresja? Dr Chester wyjaśnia: „Dla kobiet szalenie ważne jest, co myślą o sobie nawzajem. Potrzebujemy akceptacji tak bardzo, jak potrzebujemy wierzyć, że spotkamy księcia z bajki”. Staje się zatem jasny stereotyp wg. którego mniej atrakcyjne kobiety nie darzą sympatią piękniejszych, a już na pewno nigdy nie wyduszą z siebie w ich kierunku nawet najbardziej lakonicznego komplementu. Dlaczego tak się dzieje? „Kobietom bardziej niż mężczyznom zależy na tym, by były równe sobie.” Wynika z tego, że różnice spowodują mniejszą dostępność drugiej osoby.

Być może tak zacięta rywalizacja wynika z biologicznej walki o najlepszy genotyp, czyt. samca, o którego jest coraz trudniej. Na pewno wygodnie byłoby wierzyć w taką tezę, ale czym zatem kierują się mężatki? Chyba nie ma usprawiedliwienia dla ich zgniłego charakteru. Dla mnie, jak i dla moich koleżanek (ładniejszych, brzydszych, chudszych, grubszych, ale wszystkich wspaniałych i posiadających wyjątkowe charaktery) sfera kobiecej rywalizacji jest stałym przedmiotem obserwacji. Każda z nas wielokrotnie ucierpiała ze strony fałszywych sojuszniczek, ale my same nie potrafimy zniżyć się do takiego poziomu zaciętości. Między sobą mamy natomiast ciche porozumienie prostych zasad, których żadna nie musiała nigdy nawet werbalizować. Mamy jednak świadomość, że wobec obcych kobiet musimy mieć się na baczności. A szkoda, bo kto zrozumie kobietę lepiej niż druga kobieta? I błagam, nie myślcie, że geje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz